Wbrew pozorom nie chodzi o wyjątkowo pobożny odłam subkultury dresów. Nie chodzi też o współczesnych spadkobierców Zakonu Krzyżackiego, ani też różokrzyżowców. Wbrew sugestiom niektórych nie chodzi też o perwersyjną odmianę satanistów. Ot ludzie ubierający się na opak. Crossdressing nie jest tożsamy z transwestytyzmem. Nie każdy krosdreser to transwestyta. Może być aktorem, albo studentem, który przegrał głupi zakład :p
Dodaj komentarz